Sztuka pierdzenia
Bardzo przepraszam, ale czy to w ogóle jest brzydko powiedziane? Pierdzenie to jest słowo dźwiękonaśladowcze, onomatopeja. Owszem, ma wydźwięk rubaszny, niegdyś uchodziło za wulgarne. Teraz jest po prostu uznane za nieeleganckie. Jak i sam, za przeproszeniem, akt. Francuzi, wielbiciele literatury skatologicznej – opisującej dzieje i przygody ludzkich wydzielin i odchodów – popełnili na ten temat stosowne dziełko. To „Sztuka pierdzenia” syna handlarza końmi – Pierre’a Thomasa Nicolasa Hurtauta, która ukazała się w 1751 roku we Francji.
Kłopoty ze słowem „peter” – pierdzieć, puszczać wiatry – opisuje w posłowiu tłumacz eseju – Krzysztof Rutkowski: „Francuski czasownik peter, choć nieelegancki, bywa tolerowany w mowie potocznej, a w XVIII wieku słyszano go nawet na salonach, często przy wtórz dźwięków fizjologicznych wydobywających się raczej nie przez wargi. Skoro w oryginale tytuł nie brzmi wulgarnie, to w polszczyźnie wulgarnie też brzmieć nie będzie. Wersja szybowniczo balonowa typu: „puszczanie wiatrów” w grę nie wchodzi, bo śmieszna”.
„Doprawdy wstyd, Czytelniku, że od kiedy pierdzieć począłeś, nie wiesz nawet, jak to robisz i jak to robić powinieneś. Powszechnie się mniema, że popierduje się mało, albo dużo, i że w istocie pierdzenie jest tylko grubiaństwem” – pisze Hurtaut. I dalej:
Pierd, co próżno szuka ujścia mimo,
W furii rozsadza ścianki okoliczne
I zgonu nawet może być przyczyną.
Stwardzony bliźni ku kresowi zmierza,
Gdy pierd na czas puszcza, łasce się powierza.
Wydana przez słowo obraz / terytoria książeczka posłuży raczej za cenny, zabawny bibelot niż nośnik wartościowych treści. Ale nic co ludzkie nie jest nam obce! Książkę postawmy po stronie tych, którzy próbują przywrócić nam nasze ciała: odrealnione, tabuizowane, obce. Julia Kristeva w eseju „O wstręcie” pisała o strefie abject. To tam nasza kultura spycha obrzeża i wydzieliny ciała. Ale Hurtaut pisząc esej nie miał żadnej misji publicznej. Poza jedną: sprawić trochę niewybrednej frajdy objedzonym państwu w salonie.
2010-09-19 o godz. 20:57
paw do flaminga:
no, rusz sie wreszcie…
2011-03-02 o godz. 00:55
„…przywrócić nam nasze ciała”.
Przywracajmy nam nasze ciala, ale akurat nie w tych sprawach. Tak jak jest w obecnie w swiatowej kulturze zachowania sie wsrod ludzi w tych sprawach, o ktorych pisze autorka, jest dobrze, to znaczy oszczedza sie otoczeniu nieprzyjemnych zapachow i dzwiekow. Oszczedzajmy otoczeniu mozliwie jak najwiecej tego, co jest mu niemile.